Czy sekwestr zawsze kończy się operacją?

utworzone przez lut 26, 2024Aktualności

Wstęp. 
Do mojego gabinetu trafia dużo pacjentów z tzw. dyskopatią, czyli chorobą zwyrodnieniową krążka międzykręgowego. Wyróżniamy kilka etapów zmian zwyrodnieniowych, gdzie sam pacjent może zgłaszać różnej jakości dolegliwości w każdym nich. Mowa tutaj o protruzji, ekstruzji i najpoważniejszym stanie tj. sekwestracji. Pozwól, iż opiszę Ci historię mojej pacjentki z tzw. sekwestrem, której udało się uciec od zabiegu chirurgicznego. 

Każdy pacjent to nowa historia. 
Zanim przejdę do opisywania historii mojej pacjentki, chcę stanowczo zaznaczyć – nie klasyfikuj swoich pacjentów zgodnie z w/w etapami! Spotkasz wielu pacjentów, gdzie ekstruzja czy sekwestracja będzie dawać wiele różnych objawów – od tych mniej, po te bardziej poważne. Uważam, iż klasyfikowanie pacjentów na „dzień dobry” jest dla nich bardzo krzywdzące. Nie sugeruj pacjentowi z protruzją czy ekstruzją, iż będzie na pewno w porządku. Tak samo nie skreślaj pacjentów z sekwestrem i nie wysyłaj od razu na zabieg mówiąc, że to wszystko nie ma sensu. Wytłumacz problem, uświadamiaj pacjenta, zrób konkretną terapię i obserwuj! 

Pacjentka czeka na kolanach? Oj, nie dobrze. 
Moją pacjentką była kobieta w wieku 32 lat, na co dzień wykonująca zawód informatyka. Praca siedząca, wymuszone pozycje, brak ergonomii i ciągły pośpiech w życiu przypuszczalnie przyczyniły się do powstania tzw. sekwestru. Do mojego gabinetu przyjechała w najpoważniejszym stanie, gdzie oczekując na wizytę przyjmowała pozycję klęku podpartego. Pewnie zdajesz sobie sprawę, iż nie wróży to nic dobrego, a sama informacja o sekwestracji dodatkowo buduje napięcie i powagę sytuacji. 

Objawy pacjentki sugerowały, iż jest bardzo poważnie. 
Moja pacjentka miała bardzo poważne objawy od 3 miesięcy. Przyjmowała leki przeciwbólowe, zastrzyki, jednak z marnym skutkiem. Pojawiały się bardzo silne bóle w rejonie kręgosłupa lędźwiowego, rozchodzące się do prawej kończyny dolnej, kończąc się w rejonie podeszwy. Zgłaszała promieniowanie czy cierpnięcie nogi. Opisywała, iż odczuwanie prawej i lewej stopy są diametralnie inne. Dolegliwości były tak silne, iż nie mogła się wyprostować, a pozycja stojąca nasilała wszystkie objawy.  Chcąc współpracować musiałem uświadomić jej powagę sytuacji, wytłumaczyć problem i nakreślić perspektywę. Pozostało tylko działać! 

Media społecznościowe – przyjaciel czy wróg? 
Każdy przypadek pacjenta z sekwestrem to swego rodzaju sinusoida. Musimy o tym poinformować, iż będą chwile wzlotów i upadków, a samo leczenie może potrwać kilka miesięcy. W przypadku delikatnego nawrotu objawów większość z pacjentów, zaczyna szukać odpowiedzi w internecie. Tak też było w przypadku mojej pacjentki, gdzie zapisując się do grup na mediach społecznościowych czytała wiele różnych historii. Problem polega na tym, że znajdowała wiele historii pacjentów kończących się zabiegiem operacyjnym, co kompletnie ją zniechęcało. 

Drogi pacjencie, nie czytaj tylko działaj!  
Zawsze powtarzam, iż nigdy nie znamy całej historii pacjentów. Tych którzy narzekają na proces leczenia i którym zwyczajnie ucieczka przed zabiegiem nie wyszła. Nie znamy czynników predysponujących, zaangażowania w formę leczenia, faktycznego stanu zdrowia czy chociażby terapeuty wykonującego zabieg. Musisz sobie wbić do głowy powiedzenie „każdy jest kowalem swojego losu”. Nie porównuj się do innych tylko działaj i bądź w tym konsekwentnym! To powiedzenie w sytuacji dyskopatii ma ogromny sens. 

Centralizacja objawów i obserwacja. 
Przez pierwszy miesiąc z moją pacjentką spotykaliśmy się co tydzień. W takiej sytuacji najważniejsze było dla mnie zaobserwowanie tzw. „centralizacji objawów”. Będąc pacjentem czy terapeutom muszę zaobserwować, iż występujące objawy w rejonie stopy czy kości piętowej mają tendencję cofania się w kierunku kręgosłupa. I tak też było w przypadku mojej pacjentki. Po miesiącu współpracy zauważyliśmy, iż objawy ze stopy cofnęły się do pośladka, a sama bóle występujące w rejonie kręgosłupa czy kończyny dolnej były o wiele mniej uciążliwe. 

Udało się! Zabieg operacyjny odwołany. 
Obserwując ciągłą poprawę stanu zdrowia zdecydowaliśmy, iż nasze cotygodniowe spotkania nie są już potrzebne. W połowie 2 miesiąca zaczęliśmy się spotkać co drugi tydzień. Pamiętaj, będąc terapeutom, nie chcę uzależniać pacjentów od mojej wizyty, stąd chęć rzadszych spotkań. Po pewnych chwilach upadku (delikatnych nawrotach objawów) udało się wyjść na prostą. Pojawiające się bóle w rejonie kręgosłupa nie były tak uporczywe, a objawy do kończyny dolnej kompletnie minęły! W tej sytuacji od 3-4 miesiąca spotykaliśmy się co 3-4 tygodnie. Dzięki jej konsekwencji i uporowi udało się uciec od perspektywy zabiegu chirurgicznego, a od roku nie zgłasza żadnych poważniejszych dolegliwości! 

Podsumowanie. 
Przyjmując wielu pacjentów, w różnym stanie zdrowia nauczyłem się pokory i determinacji. W przypadku mojej pacjentki, oglądając wyniki MRI zdecydowaliśmy, iż nie jest za późno na podjęcie współpracy, a naszym wspólnym celem była ucieczka od zabiegu. W takiej sytuacji kluczowa jest Twoja wiedza, doświadczenie, a przede wszystkim konsekwencja Twoich pacjentów. W wielu przypadkach obraz MRI może wykazać wiele różnych zmian, co całkowicie zmienia perspektywę współpracy. Pamiętaj, iż każdy kolejny pacjent to nowa historia. Do każdego z nich podejdź w sposób profesjonalny, określając za i przeciw w zaistniałej sytuacji. Trzymam kciuki za Twoją determinację, chęć rozwoju i sukcesy Twoich pacjentów! Bo dla takich chwil i takich pacjentów naprawdę warto się edukować! 

Łukasz Skibiński. 
Instruktor szkoleń MTG oraz Diagnostyka w fizjoterapii z wnioskowaniem klinicznym.